Salvador Dali, Chrystus od św. Jana od Krzyża
Kazanie pasyjne 15 III 2020r. Paniówki
Dziś pochylamy się nad arcydziełem XX wieku, które ukazuje zupełnie inny, niż
omawiany ostatnio, bardzo symboliczny i głęboki wymiar męki zbawczej Pana Naszego
Jezusa Chrystusa.
W przeciwieństwie do omawianych poprzednio arcydzieł, nigdy ten wizerunek Jezusa
w kościele i nie odbierał publicznego kultu, choć jego wpływ na życie wielu ludzi jest
ogromny. Salvador Dali namalował go w 1951r. i już rok później wisiał w największym
mieście w Szkocji – Glasgow, a dokładnie w potężnym Muzeum i Galerii Sztuki Kelvingrove.
Obraz jako jedyny w całym obiekcie ma osobną, wyciszoną salę; skąpany jest w półmetku,
tylko mała lampka oświetla samo malowidło.
Salvador Dali urodził się w 1904 r, w Katalonii /płn. Hiszpanii/, zmarł w 1989r.
W wieku 14 lat wystawiał już swoje obrazy. Mając 24 lata stał się surrealistą. Artyści z tej
grupy dążyli do ujawnienia poprzez sztukę, nierzadko z pozoru absurdalną, najbardziej
skrywanych pragnień i dążeń. Dali często maluje swoje lęki, obawy, grozę samotności.
Po II wojnie światowej ogłasza powrót do Kościoła. Spotyka się na specjalnej audiencji
z Papieżem Piusem XII, a samo jego malarstwo staje się coraz bardziej religijne. Przez całe
życie zmagał się z wiarą. Przed swoim nawróceniem, w czasie wojny tak pisał: „Niebo, to
czego moja dusza, upojona absolutem, szukała przez całe życie […]. Niebo jest dokładnie
w samym środku piersi człowieka, który posiada wiarę. W tym momencie nie posiadam wiary
i obawiam się, że umrę bez Nieba.” Pod koniec życia tak podsumował swoją duchowość:
„Wierzę w Boga, ale nie ma we mnie wiary. Matematyka i nauki ścisłe udowodniły, że Bóg
musi istnieć, ale ja w to nie wierzę. Chciałbym jednak wierzyć. Wszystko by się rozwiązało.”
Mimo tych deklaracji Dali umiera pojednany w Bogiem i Kościołem. Umiera w wierze, której
tak długo szukał.
Obraz „Chrystus św. Jana od Krzyża” podzielony jest na 3 części. Pierwsza
odznaczającą się ze względu na ciemne tło i oświetloną postać Ukrzyżowanego. Druga,
mocno kontrastująca, to rozjaśnione niebo nad horyzontem. Trzecia to powierzchnia ziemi
z zatoką odbijającą niebo. Widać tam postacie rybaków i łódkę, na której sam artysta łowił
ryby, W centrum kompozycji unosi się zawieszony między niebem a ziemią krzyż. Ciało
Jezusa nie nosi żadnych śladów cierpienia. Pochylona głowa patrzy w dół, a otwarte ramiona
zdają się obejmować ziemię.
Sam artysta tak to tłumaczył: „Najpierw chciałem namalować krew, gwoździe, koronę
cierniową. Ale potem zrezygnowałem z tego wszystkiego. Chciałem, by Chrystus był na moim
obrazie piękny, by kojarzył się z metafizycznym pięknem Boga.” W swoim „Manifeście
mistycznym” dodawał: „Chcę namalować Chrystusa, który byłby we wszystkich znaczeniach,
dokładnym przeciwieństwem materialistycznego, anty-mistycznego Chrystusa Grünewalda”
Zauważmy, że gdyby Jezus podniósł twarz – spojrzałby w oczy Boga Ojca. Patrzy
jednak na ziemię, na ludzi, którzy Go krzyżują w swojej codzienności. Z obrazu emanuje
spokój. Bóg spogląda na Syna. Ofiara miłości zostaje przyjęta. Ludzkość, każdy z nas, jest
odkupiony.
Dali pisał: „Chcę namalować obraz Chrystusa, który zawierałby więcej piękna
i radości, niż cokolwiek co do dziś namalowałem.”
Obraz złożony jest z wielu składników: odkryć z dziedziny atomistyki, męskiej
muskulatury prosto z Hollywood, obrazów mistycznych z XVI w. Hiszpanii, oraz osobistych
przeżyć i doświadczeń artysty.
Salvador Dali pisze: „Wszystko zaczęło się w 1950 r, od kosmicznego snu, w czasie
którego zobaczyłem obraz w kolorze. W moim śnie przedstawiał jądro atomu. Później
otrzymało ono metafizyczne znaczenie: widzę w tym jedność Wszechświata – Chrystusa!
Po drugie dzięki ojcu Brunowi – kapucynowi, zobaczyłem postać Jezusa narysowaną przez
św. Jana od Krzyża i wymyśliłem geometryczną konstrukcję zawierającą trójkąt i koło […]
i umieściłem mojego Chrystusa w środku trójkąta.”
Do namalowania postaci Chrystusa Dali użył modelu 33-letniego hollywoodzkiego
kaskadera. A samo ukrzyżowanie ukazane jest w realistycznym otoczeniu. To rejon
hiszpańskiego wybrzeża Morza Śródziemnego w pobliżu Port Lligat. Artysta był z nim
bardzo związany. Zawsze miał kawałek ziemi z tego miejsca. Jezus zatem symbolicznie
krzyżowany jest w naszej codzienności.
Mahatma Gandhi tak pisał: „Chrystus dźwigał krzyż nie tylko pod dwoma tysiącami
lat, lecz dźwiga go i dziś; umiera i zmartwychwstaje dzień po dniu. Stąd głoście nie tylko
Boga historii, lecz ukażcie jak żyje dziś w was.”
Niewidoczna góra krzyża ukazuje, że krzyż jest wieczny. Św. Edyta Stein tak to
opisywała: „Krzyż nie jest celem sam w sobie. Wznosi się wzwyż i wskazuje w górę. Nie jest
jedynie znakiem – jest mocnym orężem Chrystusa, […] którym puka potężnie do bram niebios
i otwiera je. Wtedy strumienie Boskiego światła tryskają na ziemię i obejmują wszystkich,
którzy idą śladami Ukrzyżowanego.”
Za tydzień pozostaniemy dalej w klimacie symbolicznego oblicza krzyża.