List misjonarza na dzień misyjny.

Moi Kochani,
Nowy Rok, nowe wyzwania, nowe nadzieje i lęki. Ale i okazja na spojrzenie wstecz, na miniony rok – jak go
przeżyliśmy, co było dobre a co złe?
Nowy Rok i od razu Święto Epifanii – Uroczystość Trzech Króli, wielkie Święto Misyjne, a więc kilka słów o naszej posłudze na misjach tutaj w Nabwalyi, w Zambii.
Po moim powrocie po operacji i rehabilitacji w Polsce do naszej Misji w Nabwalyi popełniłem, muszę to szczerze przyznać, wielki błąd. Nie wiedząc jak długo dam radę tutaj być i czy mój kręgosłup wytrzyma te trudne warunki, w jakich tutaj żyjemy, rzuciłem się w wir pracy. Chciałem szybko pokończyć wszystkie prace przy Misji, aby Misja była zostawiona w przyzwoitym stanie, gdybym musiał wracać do Polski. Nie chciałem, aby ktoś po moim wyjeździe narzekał, że to czy owo nie zostało skończone. Wstyd się przyznać – ale pycha mnie opanowała. Wielu moich kolegów misjonarzy mówiło mi, że powinienem opuścić Nabwalyę, że droga i w ogóle warunki tutaj są zbyt niebezpieczne dla mojego stanu zdrowia. Jednak nie tylko sama pycha, ale także mój „układ” z Matką Bożą Różańcową spowodowały, że tutaj zostałem i zostanę tak długo jak Ona tego będzie chciała. Wydaje mi się, że już się stałem, jak ja to nazywam, cząstką „pocztówki z Nabwalyi”. No chyba, że Matka Najświętsza powie koniec, wystarczy. Mam jednak nadzieję, że na razie na to się nie zanosi i w przyszłym roku poświętuję 30 lat mojej pracy na misjach.
Jak wróciłem, trochę czasu mi zajęło doprowadzenie Misji do porządku i naprawianie sprzętu. Udało nam
się pokończyć wymianę dachów na budynkach misyjnych i zakończyć budowę 3 kaplic w stacjach misyjnych. Dzięki pomocy finansowej parafii św. Bartłomieja w Bieruniu wywierciliśmy 2 studnie głębinowe: Bartłomiej i Walenty. Niestety 2 dalsze Urban (parafia w Paniówkach) i Barbara (parafia w Czechowicach Dziedzicach) będą wywiercone dopiero w przyszłym roku ze względów technicznych. Dzięki pomocy dzieci Komunijnych z parafii w Hołdunowie i Jaśkowicach kupiłem naszym dzieciom grę table football (piłkarzyki na ping-ponga), która robi furorę. Już mam trochę pieniędzy na zakup następnych, by więcej dzieci mogło jednocześnie brać udział w grach. Chciałbym też stworzyć prawdziwy plac zabaw dla naszych dzieci. Oczywiście kontynuujemy pomoc wielu dzieciom szkolnym (opłata, posiłki, przybory, ubrania) dzięki pomocy kilku parafii i wielu ludzi dobrej woli.
Zobaczymy, jak to będzie w przyszłym roku, bo nowy rząd ogłosił darmowe nauczanie. Wygląda na to, że skupimy się na wyposażaniu dzieci w niezbędne przybory, ubrania i jedzenie. Naszym nowym projektem jest zakup młyna do ryżu. Dzięki Bogu, coraz więcej ludzi zaczyna u nas uprawiać ryż. Trzeba go jednak obrobić, oczyścić z łusek po zbiorach. To na pewno jeszcze bardziej zmobilizuje ich do zróżnicowania upraw i pomoże im przezwyciężać głód.
Oczywiście wspomniane projekty to pomoc w rozwoju ekonomicznym naszych ludzi. To przysporzenie trochę radości w ich codziennym, trudnym życiu. Oni żyją w wielkiej biedzie więc nie można im mówić tylko o Panu Bogu bez doraźnej pomocy w życiu codziennym. Jednak naszym głównym zadaniem jest praca duszpasterska. I na tym się mocno skupiamy spędzając wiele czasu z nimi w naszych stacjach misyjnych.
U nas Chrześcijaństwo jeszcze się nie zakorzeniło. W naszej posłudze potrzeba wielkiej cierpliwości, ufności i wiele modlitwy. My zaledwie przygotowujemy pole pod zasiew. Ktoś później zasieje, a plony zbiorą później jeszcze inni.
Bardzo serdecznie Wam dziękuję za wspieranie naszej posługi, czyli za pomoc naszym ludziom. Razem z nimi dziękujemy Panu Bogu modląc się za Was zwłaszcza na Różańcu.
Niech Maryja Królowa Różańca Św. wyprasza Wam wszelkie potrzebne łaski.


Z modlitwą,
Ks. Waldek Potrapeluk