List z Nabwalyi na Wielkanoc.

Moi Kochani,
To już Wielki Tydzień, jakże zawsze przeze mnie wyczekiwany, a jak bardzo różny od wszystkich w ubiegłych latach. Tutaj w Nabwalyi Wielki Tydzień zawsze przypada w końcówce pory deszczowej, czyli jak ja to nazywam, na koniec moich „deszczowych rekolekcji”, kiedy przez 4/5 miesięcy jesteśmy tutaj w Dolinie odizolowani od reszty kraju. Po kilku miesiącach przeżywanych prawie że w samotności, wyciszeniu, refleksji i na modlitwie wypływaliśmy na głębokie wody duchowej Liturgii Triduum Paschalnego. Nieoczekiwanie w tym roku będzie to zupełnie inny rodzaj przeżywania tych wielkich Tajemnic Wiary. Bez wiernych, w ciszy, by jeszcze bardziej zrozumieć osamotnionego Jezusa w Jego ostatnich chwilach życia.
W Wielki Piątek, razem z wikarym, pójdziemy na Drogę Krzyżową przez wioski. Ludzie robią swoje krzyże i przynoszą je do nas, by je poświęcić w Wielkanoc. Od Niedzieli Palmowej odprawiamy msze św. na rozstajach dróg, aby ci, którzy chcą, mogli, choć z oddali, uczestniczyć. Nazywamy to naszym „buszowym internetem”.
Właśnie nieoczekiwanie zaczął padać deszcz. To już chyba ostatni w tej porze deszczowej. Niestety znów mamy bardzo marne zbiory. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze. Jak nigdy dotąd, ludzie rzucili się do uprawiania. Przygotowali pola, posiali, kukurydza i proso zaczęły piękne rosnąć, ale po 2 miesiącach przyszła nawałnica szkodników – Red Armii (skąd my to znamy). Chemikalia przybyły zbyt późno więc trzeba było na nowo siać. Ale końcem Stycznia tak się rozpadało, że woda zabrało to, co powtórnie posiano. Jedynie w niektórych zakątkach kukurydza przetrwała. Według tego, co widziałem zaledwie 25% upraw przetrwało. Czyli znów będzie wielki głód. Najgorsze jednak jest to, że jest spora grupa ludzi, zwłaszcza tych, którzy uprawiali tylko proso, zupełnie przestała uprawiać. Jak słyszałem po co uprawiać, Father i rząd nam pomogą. Serce mi się kraje. Zawsze i wszędzie mówię, że „pomoc żywnościowa” jako jedyna forma pomocy, rozleniwia tylko naszych ludzi, zwłaszcza, że trwa to już od lat. „Jedzenie za pracę”, które ja propaguję, przynajmniej w jakimś stopniu, mobilizuje naszych ludzi do pracy. Niestety politycy potrzebują głosów.
Dzięki Waszej pomocy i pomocy rządu, udało nam się zakupić i zgromadzić odpowiednio dużo kukurydzy na ten miniony czas wielkiego głodu. Powoli to rozdzielałem wszystkim wioskom, tak iż nasi ludzie przetrwali. Nie mieli tyle ile by chcieli, ale wystarczająco, aby przetrwać. A ci, którzy chcieli więcej mogli sobie zapracować. Dziękuję Panu Bogu za Waszą pomoc i pomoc rządu. Ale już się boję co będzie w tym roku.
Ufam jednak, że Maryja Królowa Różańca znów nam wyprosi życzliwość u ludzi dobrej woli, którzy nas wspomogą.
Dzisiaj się dowiedziałem, że jeden z naszym parafian odgrażał się, że mnie zaczaruje albo i więcej…. Poszło mu na głowę po tym, jak 3 lata temu chodził do czarowników, bo chorował. Mówiłem mu wtedy, żeby zaprzestał, bo będzie jeszcze więcej cierpiał. No i stało się. Strasznie pobił żonę (moją kucharkę) i dzieci z błahego powodu. Odgraża się, że ich pozabija i ucieknie. Chciał, abym żonę zwolnił z pracy i wyrzucił z naszego domu, w którym mieszkają. Kiedy odmówiłem zaczął mi grozić. Dziś to do mnie dotarło. Ludzie się boją, bo odgraża się, że ma talizmany i zaklęcia tak, iż mu nikt nie podskoczy. Ręce opadają, a kolana się uginają do modlitwy. Nie, nie ze strachu. Nie on pierwszy i nie ostatni, który mi grozi. Ale Kiedy Pan Jezus mi przypomina czym tak naprawdę żyją nasi ludzie, którzy się z nami modlą, to na nowo sobie uświadamiam, że jedynie On – Ten, który nas gromadzi, może coś z tym zrobić. My jedynie powinniśmy więcej się modlić i pościć niż nauczać. W ubiegłym tygodniu jedna z naszych liderek kościelnych po śmierci sąsiada chwaliła się, że się modliła o jego śmierć, bo ona cierpi (kilka lat temu 2 jej dzieci zmarło), a jego rodzina ma tyle dzieci i mają się dobrze. Panie Boże miej miłosierdzie nad nami.
Panie Jezu, poniosłeś krzyż swój i dałeś się ukrzyżować umierając na nim, abyśmy dzięki Twemu Zmartwychwstaniu powstawali z naszych małości i słabości do chwały Twej miłości. Pomóż nam proszę, aby Twój i nasz krzyż był dla nas miłości nauką. Niech Twe Zmartwychwstanie będzie naszą nadzieją. Matko Różańcowa módl się za nami.

Ks. Waldek Potrapeluk