Tanganika

Bardzo zależało mi, żeby podczas drugiego pobytu w Zambii dotrzeć do jeziora Tanganika. Jezioro, jak jezioro, widziałem ich setki, ale to konkretne jest arcyciekawe. Leży w dolinie tzw. Wielkiego Rowu Afrykańskiego, który kiedyś oderwie od kontynentu jego wschodnią część. Samo jezioro ma ponad 670 kilometrów długości i jest najdłuższym słodkowodnym jeziorem na świecie. Jego głębokość przekracza 1400 metrów. Tylko Bajkał jest głębszy. https://www.youtube.com/watch?v=sPVzrlUCGSg&feature=youtu.be Powierzchnia leży na wysokości 773 m.n.p.m., a jego dno sięga 662 metrów poniżej poziomu oceanu, tak więc jezioro stanowi kryptodepresję.

Tanganika przez wiele miesięcy jest akwenem bezodpływowym, tylko po porze deszczowej przez jakiś czas rzeka Lukuga odprowadza jego wody do Konga. Po tafli jeziora kursują statki i promy, którymi można przeprawiać się do Demokratycznej Republiki Konga, Tanzanii i Burundi, ale najczęściej spotyka się rybackie łodzie.

Ryby Tanganiki są w większości endemitami, tzn. nie występują nigdzie indziej na świecie. Wiele okazów stąd pochodzących zdobi nasze akwaria.

Dno usłane jest różnobarwnymi kamykami pochodzącymi z otaczających jezioro gór. Oszlifowane wzajemnym ocieraniem się pod wpływem ruchu fal, zachwycają kolorową mozaiką

Oczywiście mieszkańcami jeziora są też krokodyle i hipopotamy (na zdjęciu powyżej gość, a nie mieszkaniec jeziora :). Zażywając kąpieli trzeba więc pamiętać, żeby nie zbliżać się za bardzo do trzcinowych zarośli.

Bardzo ciekawy jest rejs chybotliwą rybacką łodzią, na Wyspę Krokodyla. Nazwę zawdzięcza swojemu kształtowi, bo rzeczywiście wygląda jak wielki łeb krokodyla wynurzający się z wody. https://www.youtube.com/watch?v=5hOeqZi55Xg&feature=youtu.be

Jeszcze niedawno każdy nowy wódz miejscowego plemienia musiał wpław przepłynąć do wyspy, czym potwierdzał swoją siłę i odwagę. Obecnie wyspa jest zamieszkała przez rybaków. Odwiedzających to miejsce od razu otacza chmara roześmianych dzieci, a atmosfery dopełnia odór suszących się sieci. Na wyspie stał kiedyś kościół, ale teraz pozostały tylko resztki ceglanej posadzki. https://www.youtube.com/watch?v=NcmWQE1q4SM&feature=youtu.be

Miło spędzić dzień nad wodą nadającą się do kąpieli, w kraju, który nie ma dostępu do morza, a we wszystkich jego pozostałych wodach czai się bilharcja, przywra, składająca jaja pod skórę, której larwy pasożytują hulając po całym organizmie człowieka. Brrr, niemiła perspektywa. To już krokodyl bywa przyjemniejszy. Zwłaszcza jego ogon przyrządzony na grillu 🙂