Trochę geografii.

  Dla usytuowania w przestrzeni poniższych opowieści pozwolę sobie zamieścić mapkę:

Tam właśnie leży Zambia, pomiędzy 8 a 18 równoleżnikiem półkuli południowej i pomiędzy 22 a 34 południkiem długości wschodniej. I kształt ma dosyć dziwny. Granice zostały ukształtowane przez ścierające się w XIX i XX wieku interesy światowych potęg kolonialnych. Dzisiejsza Zambia, niepodległa od 1964 roku, to dawna Rodezja Północna.

Wcinające się w Zambię Kongo, rozcina ją prawie na dwie połowy. To skutek wojen i dyplomatycznych przepychanek, których celem było zdobycie dostępu do pokładów rud miedzi.

Sąsiadami Zambii są: Angola, Kongo (dawniej Zair), Tanzania, Malawi, Mozambik, Zimbabwe (dawniej Rodezja Południowa), Botswana i Namibia.

Prawie cała Zambia leży na rozległym płaskowyżu 1200 – 1500 metrów n.p.m. Jej klimat jest więc znośny w każdej porze roku. Jedynie we wschodniej części topografię kraju zaburza odnoga Wielkiego Rowu Afrykańskiego, który Doliną Luangwy wrzyna się w teren na głębokość prawie 900 metrów. W dolinie klimat jest też nieco inny, w porze deszczowej niemal tropikalny.

         Główne rzeki Zambii to Zambezi, na sporej długości stanowiąca granicę państwa, Luangwa, Kafue, przecinająca kraj przez środek i Chambeshi, uchodząca do Jeziora Bangweulu. Państwo nie ma dostępu do morza, ale posiada port w Mpulungu na brzegu wielkiego Jeziora Tanganika.

         Europejskim odkrywcą większości topograficznych atrakcji Zambii był szkocki pastor i podróżnik Sir David Livingstone. Tam też zakończył swoje życie, umierając w 1873 roku na czerwonkę w okolicach Jeziora Bangweulu, w wiosce Chitambo.

         Zasługą Sir Davida było opisanie rozległych terytoriów afrykańskiego interioru, stworzenie map, a także udowodnienie, że nie ma połączenia pomiędzy Jeziorem Tanganika a Jeziorem Wiktorii. To ostatnie było istotne w ustaleniu źródeł Nilu.

Ciało wielkiego odkrywcy, zostało zabalsamowane przez jego czarnych towarzyszy (zasolone i prawdopodobnie… uwędzone) i przetransportowane na noszach aż do portu w Dar-es-Salam nad Oceanem Indyjskim. Ostatecznie pochowano go z honorami w opactwie Westminsterskim w Londynie.

Słynna była historia poszukiwania zaginionego w 1870 roku Livingstona. Ekspedycja kierowana przez Henry’ego Stanleya, odnalazła go w wiosce nad Jeziorem Tanganika. Anegdotą stał się opis spotkania dwóch wielkich podróżników. Chociaż w promieniu setek kilometrów nie było żadnego innego białego człowieka, Stanley widząc Livingstone’a i wiedząc z całą pewnością, że to on, zapytał używając grzecznościowej formuły: Doktor Livingstone, jak sądzę? Odpowiedź brzmiała: Rzeczywiście, tak się nazywam.