Nabwalya, 27th March 2018
Moi Kochani,
Serdecznie pozdrawiam z naszej Misji w Nabwalyi.
Mamy już Wielki Tydzień – szczególny czas liturgiczny. W Triduum Paschalnym i świętowaniu Wielkanocy przeżyjemy fundamentalną prawdę naszej wiary o cierpieniu, śmieci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Piękno Liturgii i Tradycji niech nam pomoże jak najlepiej przeżyć tę Tajemnicę.
Ja już od 3 tygodni jestem znów w Nabwalyi. Po moim wypadku i operacji udało mi się wrócić. Cud, że mimo pory deszczowej mogli mnie wywieźć i cud, że mogłem szybko wrócić. Co prawda chodzę jeszcze o kulach i muszę bardzo uważać, ale trzeba było – ludzie pozostali tutaj sami bez mszy św., bez sakramentów. A przecież mamy Wielki Post i jak tu przygotować się na Wielkanoc.
Mimo, że nasi ludzie są obecnie bardzo zajęci pracami na swoich polach i mimo, iż rozpoczęła się już „wojna ze słoniami” o zbiory, to chętnie i licznie przychodzą na codzienną Mszę św. i dość tłumnie na Niedzielną. Oczywiście „główną atrakcją” to jestem ja. Krążyły bardzo różne wersje mojego wypadku, niektóre z pogranicza czarów więc teraz trzeba iść i odwiedzić Fathera. Zobaczyć go na własne oczy. Usłyszeć z pierwszej ręki jak to się wszystko stało, jak przebiegało leczenie etc. Ale najważniejsze, żeby się pokazać, żeby przypadkiem ktoś nie pomyślał, że nie odwiedzając chorego ta właśnie osoba mogła „sprowadzić” wypadek. Ten afrykański zwyczaj „obowiązkowego” odwiedzania chorych i „obowiązkowego” udziału w pogrzebach nadal jest bardzo silny. Mimo, iż jest on oparty na tradycyjnych animistycznych wierzeniach, to przeszedł on swoją ewolucję i jest obecnie dość mocno schrystianizowany i przez to godny do naśladowania.
Dla mnie wielką radością jest fakt, że ludzie we wszystkich stacjach misyjnych modlili się za mnie, abym wyzdrowiał i wrócił. A teraz tłumnie przychodzą i mnie odwiedzają przynosząc kury, ryby,mąkę etc. Jak się dowiedzieli, że będę próbował dojechać i wrócić do Nabwalyi, to wysprzątali całą Misję jak nigdy. Oczywiście mówię o „wysprzątaniu” w tym dobrym tego słowa znaczeniu.
Z tego mojego bolesnego doświadczenia jestem już całkowicie przekonany, że projekt, jaki rozpocząłem, „naprawy naszej drogi” jest jak najbardziej Bożą wolą. Rozpoczynając prace nad naszą drogą nie spodziewałem się, że ja będę tym pierwszym, który będzie musiał być wywieziony z Doliny do szpitala w porze deszczowej. I jak już tylko zacznę jako tako funkcjonować, to będziemy kontynuować prace, aby to co nazywa się drogą, drogą zaczęło być.
Z całego serca dziękuję za wszelkie oznaki sympatii, słowa otuchy i modlitwy w mojej intencji po moim wypadku. Tegoroczny Wielki Post jest dla mnie szczególnym doświadczeniem. I w moich modlitwach i cierpieniu proszę za Was, za Wasze Rodziny i Parafie. Niech Zmartwychwstały Pan, „zwycięzca śmierci, piekła i szatana” będzie dla nas wszystkich źródłem nadziei, a Jego krzyż źródłem siły na naszych drogach życiowych.
Szczęść Boże!
Ks. Waldek Potrapeluk